poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 12 i ostatni.

*9 miesięcy później. Z perspektywy Victorii*
Jezu, jak ja się cieszę, że będę matką. Może to i głupie, bo mam 17 lat, ale świadomość, tego, że będę mieć własne dziecko, takie malutkie, słodkie, kochane, będę je wychowywać.. tak, to cudowne. Jakoś sobie poradzę. Poradzimy. We dwójkę z Zayn'em.
Jestem już w 9 miesiącu ciąży i mówiąc szczerze wkurwia mnie to. Przez ten brzuch nawet trudno mi chodzić. Chciałabym już urodzić. Całe i zdrowe dziecko. I co najważniejsze pozbyć się brzucha. Wracając do zdrowia, to tego też się obawiam. A jeśli urodzi się z wadą serca, mózgu itd.? Będę je oczywiście kochać tak samo jak normalne, ale boję się. Dodatkowe obowiązki i w ogóle. Ale myślę pozytywnie i już nie dopuszczam do siebie myśli, że coś pójdzie nie tak.
Właśnie leżałam na kanapie oglądając telewizor i czekałam na Claudię, która poszła nalać mi soku.
- Odeszły ci już wody? - upewniła się przyjaciółka podając mi szklankę.
- Pytasz o to po raz setny. Nie, nie odeszły, oglądaj i daj mi spokój - zaśmiałam się.
- Ok. Ale jak odejdą to krzycz. To wezwę karetkę i zadzwonię do Malika.
Zayn z chłopakami był obecnie w trasie koncertowej. Kiedy dowiedział się, że kiedy będę rodzić, nie będzie go w domu, chciał zostać ale mu nie pozwoliłam. Pewnie, że chciałam żeby został, ale przecież bym nikomu tego nie powiedziała. Wyszłabym na samolubną, a poza tym zawiódłby fanki. Teraz jak tak na to patrzę, to chyba lepiej, że pojechał bo też pilnowałby mnie dniami i nocami jak Claud. Tak, zdecydowanie wydzwanianie do mnie 24/h jest lepsze.
- No wiesz, jak 2 litry wody spłyną mi po nogach to chyba zauważysz.
- A jakbym nie zauważyła!? - wydarła mi się do ucha - masz mi mówić o wszystkim!
- Dobrze, obiecuję.
- A teraz się nie stresuj i odpoczywaj.
Jak ja mam zachować spokój kiedy ona nawet do kibla za mną chodzi. A co do tego..
- Idę do WC, a ty z.o.s.t.a.ń - przeliterowałam.
- Na pewno? - energicznie oderwała się od fotela.
- Tak.
I właśnie wtedy na korytarzu się zaczęło.
- CLAUDIA WODY MI ODESZŁY!
- Ja pierdole! - zakrztusiła się czymś i wybrała numer pogotowia.
Kiedy odebrano podbiegła do mnie i pomogła usiąść.
- Halo?..Moja przyjaciółka rodzi!..Spokojna!? Szybko!..Na Baker Street 238..Do widzenia! - rozłączyła się i rzuciła gdzieś telefon - o Boże, nie mam pojęcia co masz robić, przepraszam!
- Ym, to ja może będę głęboko oddychać!?
- Tak, tylko jeszcze nie przyj, oddychaj!
Po krótkim czasie przyjechała karetka. Zabrali mnie i nawet nie pozwolili Claud jechać ze mną! Przez to jeszcze bardziej się bałam, że sobie nie poradzę.

Wszystko poszło dobrze. Dziecko jest całe i zdrowe i na dodatek śliczne. Zapomniałam powiedzieć, że to chłopczyk. Jeszcze nie ma imienia. Coś mi jednak nie pasowało ale postanowiłam pomyśleć o tym później.
Właśnie się pakowałam. Claudia zaraz po porodzie przywiozła mi ubrania i wszystkie potrzebne rzeczy, ale nie mogłam wytrzymać sama w szpitalu. Cudem pozwolili mi wyjść wcześniej. Co prawda muszę jutro znów przyjechać na badania, ale to mi nie przeszkadza. Zrobię wszystko by jak najszybciej stąd wyjść i zobaczyć chłopców i moją przyjaciółkę.
Ubrałam się grubo, ponieważ teraz w marcu panował jeszcze mróz i opuściłam mój szpitalny oddział. Z wielką torbą poszłam odebrać moje dziecko z jakiejś tam sali gdzie trzyma się noworodki i pokierowałam się do wyjścia. Usłyszałam za sobą lekarza krzyczącego moje nazwisko.
- Proszę wracać! - dogonił mnie - na dworze jest jeszcze zimno, a dopóki nie przyjedzie po panią transport do domu, będą zmuszony zaprowadzić panią z powrotem do sali.
'pani'.. irytuje mnie to słowo. I'm young!
- Nie, ja tam nie wracam. Mogę chociaż poczekać w głębi korytarza? Jest ciepło i chociaż ściany nie są białe - zrobiłam błagalną minę.
- Zgoda, ale proszę uważać na dziecko - przeprosił i udał się do swojego gabinetu.
Odetchnęłam i oparłam się o ścianę. Dopiero teraz planowałam swój transport. Wolną ręką zaczęłam wybierać numer Zayn'a, kiedy o mało nie dostałabym zawału przez Niall'a.
- Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi - gdzie reszta?
- Chcieli przyjechać z Zayn'em, Zayn zgubił kluczyki, a reszta była za bardzo zdenerwowana twoim porodem żeby pomyśleć o autobusie. Tak oto jestem.
- To miłe - uśmiechnęłam się.
- Wiesz, zanim tamci przyjadą chciałbym zobaczyć mniejszą część ciebie - puścił mi oczko.
Zapadła cisza. Wyjęłam nosidełko z torby i położyłam tam małego.
- Muszę z tobą porozmawiać - poprawiłam mu kocyk.
- O czym?
- I tak to miałeś zrobić, więc przypatrz się dziecku - odetchnęłam - zwróć uwagę na wszytko. Na włosy, na oczy, na wygląd. Potem porównaj je do siebie, Niall - ściszyłam głos - przykro mi, że musimy to tutaj wyjaśniać ale nie miałam wcześniej jak tego zrobić, musimy.. -przerwałam widząc reakcję Horana.
Chodził nerwowo w kółko klnąc i mrucząc coś pod nosem. Ręce, którymi wcześniej zasłaniał twarz, przeniósł na tylną część karku.
- Ja to widzę Vicky. Nie wiem czy o to Ci chodzi.. ale ja to tak odebrałem..
- To jest twoje dziecko - wyrzuciłam z siebie stanowczo.
Zwrócił się ku mnie i podszedł by mnie przytulić. Miał odpiętą kurtkę, wiec schowałam ręce pod nią, oplatając je wokół jego bioder. On położył głowę na moim ramieniu tłumacząc, że wszystko będzie dobrze i takie tam.
- Poradzimy sobie - wyszeptał i stanął przede mną tak, że niemal stykaliśmy się nosami.
Popatrzył mi w oczy i po prostu mnie pocałował. Trwało to nie dłużej niż 10 sekund i go odepchnęłam. Na początku nie wiedziałam co powiedzieć.
- Co ty robisz!? - krzyknęłam.
- Przecież też mnie pocałowałaś!
- To ty pocałowałeś mnie, a to, że cię 'całowałam' to już inna sprawa. Dziecko nas nie połączy!
- Ciekawe jak to wytłumaczysz Zayn'owi - warknął i wybiegł ze szpitala.
Zabrałam dziecko ze stolika na jakim leżało i pokierowałam się w tym samym kierunku. W drzwiach wpadłam na chłopaków z Claudią.
- Victoria! - krzyknęli chórem - dziecko!! - dodali zaraz.
- Możemy jechać do domu?
Podjarani wszyscy weszliśmy do auta i na zmianę zaczęliśmy gadać o ich trasie koncertowej, to o dziecku, to o tym co robiłyśmy itp. Podczas zjeżdżania z ulicy do sklepu zauważyliśmy Niallera za szybą. Pewnie kupował coś do jedzenia na pocieszenie. Zaparkowaliśmy i wbiegliśmy do sklepu. Reszta nie zdając sobie sprawy z tego co się wydarzyło zasypała go milionem pytań w stylu 'dlaczego na nas nie poczekałeś'.
Spojrzał na nas spod byka i wybiegł ze sklepu w kierunku domu.
- Nie zatrzymujcie go - powiedziałam na wydechu.
Kupiliśmy colę, chipsy i wróciliśmy do auta. Tam dostałam sms'a. Otworzyłam go przy Zayn'ie.
- Powiedz mu prawdę o dziecku albo cię wyprzedzę.
Szybko go zamknęłam, ale brunet zdążył go przeczytać.
- O co chodzi? - spytał.
- O nic..
- Mów.
- Powinieneś się sam domyślić.
- To dziecko Horana, tak?
Liam, który prowadził, z piskiem opon zahamował samochód słysząc całą rozmowę i uderzył w drzewo. Poczułam tylko ból. Zapanował chaos. Harry, który siedział na miejscu pasażera z przodu stracił przytomność. Nie wspominając już o Liam'ie. Claudia z Louis'em mieli widoczne obrażenia. Moja ręka była zmiażdżona przez siedzenie. Usłyszałam płacz dziecka i obróciłam głowę by je zobaczyć. Zayn trzymał je w objęciach i uspokajał, sam tracąc siły.
- Zayn! - krzyknęłam widząc, że w okół nas przechodnie robią duże zamieszanie - słyszysz mnie? Jak się czujesz!?
- Victoria.. szkoda, że nie będę mógł cieszyć się razem z tobą z dziecka, ale wiedz, że kocham je jak swoje. Mam nadzieję, że nic mu nie jest - pocałował mnie ostatkiem sił i oparł głowę o moje ramię, całe czas chroniąc dziecko.
Samej też zaczęło robić mi się słabo, więc złapałam Malika za rękę i potem już nic nie widziałam.


EPILOG

Cała piątka zginęła wypadku, oprócz dziecka. Miało dobrą asekurację i poza zadrapaniami na twarzy nic się nie stało. Kiedy do Niall'a przyszła policja i wyjaśniła mu sytuację, załamał się. Dziecko trafiło do domu dziecka, a Niall uczęszczał do psychologa. Długo nie mógł się pozbierać po tym, że przez niego zginęli jego przyjaciele i dlatego postanowił jak najszybciej zakończyć terapię. W pewnym stopniu doszedł do siebie i pierwsze co planował zrobić to zaadoptować swojego synka. Nazwał go Zayn. Dziwnie za kilka lat będzie tłumaczenie, że ma na imię Zayn po chłopaku swojej matki, ale o tym nie myślał. Oni z góry wiedzą, że jest w dobrych rękach.

___________

Ok, jak widzicie kończę tego bloga. Końcówka byla pisana od niechcenia, bo po prostu nie chciałam zostawiac tego bloga 'o tak' nie skończonego XD dzięki tym co byli. bye.. x


EDIT coś się zyebało i połowę tekstu miałam z białym tłem. nie dalo się tego zbytnio ogarnąc i przez to i tak niektóre momenty są nie zmienione, sorry ;)

czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 11.

Po dobrze przespanej nocy wstałam z wielkim bólem głowy. Odnalazłam w pościeli mój telefon i wybrałam numer Claud. Wysłałam jej sms'a i zaraz dostałam odpowiedź.
- Siema xd Śpisz?
- Jest 11 XD Nie, a co? XD
- To pospałam sb ;P Przyjdziesz? Źle się czuję i jak mi nie przejdzie to nie chcę być sama ;*
- Ok, będę za pół godz. 3m się ;) 
- Dzięki. Jak będziesz szła to kup jakieś słodycze ;d 
Założyłam kapcie i podreptałam słaba do kuchni. Zajrzałam do szafki i zaczęłam szukać tabletek przeciwbólowych. Po pięciu minutach w końcu je znalazłam. Wzięłam jedną, popiłam wodą i ledwo co ją połknęłam i musiałam lecieć do ubikacji. Chyba nie trzeba tłumaczyć co robiłam nad muszlą klozetową..
- Cholera - złapałam się za głowę i wróciłam do salonu.
Położyłam się pod kocem, włączyłam TV i poczekałam spokojnie na Claudię.
Kiedy prawie już usypiałam do domu wpadła tamta wariatka z.. Zaynem?
- Co ty tu robisz? - spytałam Malika.
- Ze źródeł usłyszałem, że jesteś chora, to przyszedłem - pocałował mnie w policzek.
- Lepiej usiądźcie gdzieś dalej bo was zarażę.
- A co ci tak w ogóle jest? Przyniosłam ciasteczka - Claud podsunęła mi je pod nos.
- Nie wiem czy to normalne ale ja nawet tabletkę z wodą dziś zwróciłam - zaśmiałam się lekko.
- Musimy jechać do lekarza - oznajmił brunet.
- Niiieeee... - zaprotestowałam, jednak Zayn siłą wyciągnął mnie z łóżka.
Powiedziałam żeby oboje zostali na dole a ja pójdę się przebrać. Założyłam leginsy i luźny, czarny podkoszulek. Wzięłam wszystkie potrzebne dokumenty, telefon i zeszłam na dół. Malik już czekał więc powiedziałam Claudii, żeby pilnowała domu i wyszliśmy.
W drodze Zayn wypytywał mnie jeszcze co jadłam, piłam lub robiłam, że się tak załatwiłam ale ja nie potrafiłam udzielić odpowiedzi. 20 minut później byliśmy na miejscu. Brunet pomógł mi wysiąść z samochodu i weszliśmy do budynku. Akurat było pusto więc szybko przyjął mnie dr. Collins. Zayn poczekał na korytarzu.
- Dzień dobry. To co się dzieje?
- Ym.. dziś wstałam z wielkim bólem głowy, potem zwymiotowałam. Stawiam na niestrawność ale nie wiem jakie leki przyjmować.
Dr. Collins coś wymruczał pod nosem i przebadał mnie. Potem poprzeglądał jakieś papiery i odparł:
- A myślałaś o ciąży?
- Słucham? - zatkało mnie.
- Pytam czy miałaś możliwość zajścia w ciążę.
- Kurwa.. przepraszam. Ymm.. e.. no tak..
- Radzę kupić test ciążowy i przyjść za 2 tygodnie. Będziemy mogli zrobić dokładniejsze badania.
- Dziękuję bardzo.. do widzenia.
Wyszłam wystraszona z gabinetu i stanęłam na przeciwko Zayn'a. Widząc moją minę lekko się zaniepokoił.
- Co jest? - ujął moją twarz w obie dłonie.
- Nie tutaj..
- Vicky no mów, kochanie!
- Jestem w ciąży Zayn - powiedziałam po chwili wahania.
- Jasne?
- Tak to jest jak się nie zabezpiecza - chodziłam poddenerwowana w tą i z powrotem.
- Jesteś pewna?
- Muszę zrobić test.
- To jedziemy.
Byłam trochę zaniepokojona zachowaniem Zayn'a. Możliwe, że jestem w ciąży, a on zapytał się tylko czy jestem tego pewna. To będzie prawdopodobnie ojciec mojego dziecka, a emocji to on za bardzo nie okazywał. A jeśli zostanę z tym sama? Jestem stanowczo za młoda. Dzwonimy po MTV..
Dojechaliśmy do apteki. Kupiłam test ciążowy i wróciłam do samochodu. Teraz pozostaje go tylko zrobić i powiedzieć reszcie..
Pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu to wbiegłam do łazienki, a Malik poszedł opowiedzieć wszystko Claudii.

*Z perspektywy Zayn'a*

Położyłem kluczyki na blacie i usiadłem na krześle przy stole nalewając sobie wody, kiedy do kuchni weszła Claudia.
- Gdzie Vicky? - spytała - Przecież ona jest słaba, Zayn! Kupiłam jej tabletki jeszcze, bo się skończyły.
- Nie, ona nie może teraz tabletek.
- Dlaczego?
- Kochaaaaaaaaanie jestem w ciąży! - Vicky wyszła niepewnie z łazienki.
- Naprawdę? - podbiegłem do niej i pocałowałem.
- Cieszysz się? - spytała.
Potwierdziłem to pocałunkiem i zaraz przerwała nam niebieskooka.
- Jaka kurwa ciąża, o co chodzi?!
- Jestem w ciąży!
- Z kim!?
Jebnęliśmy z Vicky facepalma.
- Z tobą. No z Zaynem!
- O ja pierdole. Gratuluję! - przytuliła nas - ej, trzeba do chłopaków zadzwonić.
- A nie lepiej powiedzieć im osobiście? - spytałem.
- 5 minut drogi to za dużo, dawaj telefon!
Blondynka wybrała nr Hazzy bo był pierwszy i czekała aż odbierze. Wzięła na głośny.
- No?
- VICTORIA JEST W CIĄŻY! - wydarła się.
- Że z kim?!
- Malik z kim my żyjemy.. - zaśmiała się Vicky.
- Że ze mną Harry - odpowiedziałem.
- Opijemy to! - krzyknął.
- Okej! Bądźcie niedługo, narka - zadecydowała Claud i się rozłączyła.
- Ale ja nie mogę pić! - Vicky posmutniała specjalnie.
- Wodę możesz kochana - blondynka przesłała jej buziaka w powietrzu i wszyscy poszliśmy myśleć co będzie na grillu.
Tak, na grillu. Z Claudią niby coś tam wcześniej ustalały. Z naszą ekipą znów pewnie rozkręci się niezła impreza. Ale jak na razie skończyło się. Victoria nie może pić alkoholu. Będziemy mieć dziecko! Dopiero teraz to do mnie dociera. Będę ojcem. Zajebiście to brzmi, nie?

___________________________________________________________

Siema! PO 2 MIESIĄCACH NAPISAŁAM ROZDZIAŁ O_O Myślę, że i tak znowu wrócicie do komentowania ;< Vicky jest w ciąży :D musiałam coś wymyślić by przyciągnąć wasza uwagę ;> I mam dużo pomysłów co dalej, więc dajcie mi szansę ;)
NN = 9 komów.
Kocham was ; *

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 10.

Może głupio zrobiłam, mówiąc mu wszystko i potem stamtąd uciekając, ale to mnie przerosło. Stało się. Poznał prawdę. Przebiegłam szybko długim korytarzem, a w salonie potknęłam się o małą pufę. Upadłam na dwa kolana, zwracając tylko na siebie uwagę innych. Cała czwórka wyszła z kuchni.
- Coś się stało? - zapytał loczek widząc mnie lekko poddenerwowaną.
- Nie, ja tak z nudów - syknęłam.
Poprawiłam torbę, która spadła mi z ramienia podczas upadku i posłałam mojej przyjaciółce znaczące spojrzenie. Obczaiła przelotnie wszystkich wzrokiem, zdjęła fartuszek, który miała na sobie i wyszła z domu razem ze mną.
Szłyśmy w milczeniu. Spuściłam głowę i zaczęłam kopać większych rozmiarów kamyczek, który przypadkowo wpadł mi pod buty. Po 10 minutach drogi w nieznane Claudii miejsce, dźwięk odbijanego kamyka lekko ją zirytował. Byłyśmy parę uliczek dalej od osiedli mieszkalnych. Przeskoczyłam przez betonowe ogrodzenie. Za moją prośbą blondynka zrobiła to samo. Usiadłyśmy pod płotem. Był to pusty plac. Na podwórku stało parę palet cegieł i innych rzeczy potrzebnych do zbudowania domu, ale nie obchodziło mnie to. Ważne, że było to z dala od ruchliwych ulic i miejsce, w którym można spokojnie pogadać. Nie przychodziłam tam za często.
- Co znów zrobiłaś? - spytała.
- Spałam z Zayn'em. I to jak ja z nim spałam.. - przygryzłam dolną wargę.
Gwałtownie odwróciła wzrok w moją stronę.
- Nieźle - podsumowała kręcąc głową.
- Dzięki, że mnie wspierasz - burknęłam.
Przyjaciółka wzięła głęboki oddech i wstała.
- Chodź, musimy wszystko wyjaśnić - oznajmiła i zaczęła powoli wspinać się na płot.
- Ale.. - nie zdążyłam dokończyć, bo przyjaciółka przeszła przez ogrodzenie i już znajdowała się parę metrów ode mnie. Szybko przedostałam się na drugą stronę i dorównałam jej kroku. Szła pewnie, jakby chciała rozwiązać mój problem jak najszybciej i mieć to już wszystko z głowy. Cała Claudia. Odważna i spontaniczna, ale i często dziewczyna z wielkim sercem.

-Cześć Niall, tu Claud, dzwonię od Vicky. Pogadajmy, ok?
- Ok.
- Naprawdę? Hmm.. to w parku za 5 min. Bądź z Zayn'em, pa.
- Pa.

Stanęłyśmy na ławce wypatrując chłopców. Zaraz ktoś złapał mnie od tyłu za biodra i lekko pocałował w plecy. Odwróciłam się mimowolnie i ujrzałam Zayn'a. Dużym zaskoczeniem był też dla mnie Nialler, który stał i przyglądał się całej sytuacji z dziwnym spokojem.
- Że wy się nie pozabijaliście.. - wypaliła Claud.
- Jak widzisz żyjemy. I jest dobrze - Horan wymusił uśmiech.
Odciągnęłam dłonie Zayn'a od siebie i z ławki skoczyłam prosto na Niall'a. Chłopak o mało by się nie przewrócił. Zaśmiał się i lekko mnie przytulił.
- Jesteś wielki - powiedziałam mu dyskretnie.
- Czego się nie robi dla przyjaciół.
Po tym znów skupiłam swoją uwagę na Maliku. Złapaliśmy się za ręce i spojrzeliśmy na pozostałą dwójkę. Claud przewróciła oczami i razem z Niall'em zostawili nas z brunetem samych.
- Nareszcie czas dla siebie - zaśmiał się brązowooki.
Pocałował mnie w policzek i poszliśmy w stronę placu zabaw, który znajdował się w bardziej zacienionej i przyjaznej dla dzieci części parku.
Pomiędzy drzewami, stało parę huśtawek i karuzeli, a na betonie była zjeżdżalnia. Niedaleko na trawie bawiły się dzieci z rodzicami. Większość była całkowicie pochłonięta patrzeniem na starsze nastolatki grające w piłkę siatkową. Usiadłam na huśtawce, a Zayn zaczął mnie wysoko bujać. Po krótkiej rozmowie przesiadłam się na karuzelę. Zaczęłam się cieszyć jak dziecko.
- Kręć - rozkazałam i zrobiłam duże, słodkie oczka.
- Jesteś niemożliwa - stwierdził.
Moje włosy latały we wszystkie strony.
- Zaraz zwymiotuję! - krzyknęłam, po czym wyleciałam z karuzeli prosto na trawę, bo Zayn szybko i znienacka mnie zatrzymał.
Kiedy ja nie mogłam wstać z ziemi, bo za bardzo świat wirował mi przed oczami, brunet pokładał się ze śmiechu.
- Co się kurwa gapisz - zaśmiałam się, o własnych siłach wstałam i otrzepałam się z piachu.
Chłopak złapał mnie za ręce, żebym przypadkiem jeszcze nie straciła równowagi i pocałował.
- Chcesz żebym znów odpłynęła? - odwzajemniłam pocałunek.
Po zakończeniu ostatnio naszej ulubionej czynności, skierowaliśmy się chodnikiem do wyjścia z parku. Naszą uwagę zwróciło wielkie i grube drzewo, na którym było wyryte dużo imion i pseudonimów, pierwszych liter imion zakochanych, dat itp. Zayn podszedł do niego i uważnie się wszystkiemu przyjrzał. Wyjął z kieszeni spodni klucze i zaczął coś rzeźbić. Po około minucie zaprosił mnie gestem ręki, żebym zobaczyła co nabazgrał.
- " Victoria and Zayn, nobody else <3 " - przeczytałam głośno i poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
Chłopak objął mnie od tyłu. Poczułam na mojej szyi jego ciepły oddech.
- Podoba się, Panno Malik? - zapytał i pocałował mnie w policzek.
- Pewnie, że tak - przytaknęłam - ale chodźmy już, może spotkamy gdzieś Niallera i Claudię.
Tak jak myślałam, spotkaliśmy naszych przyjaciół przy małej budce z lodami. Podeszliśmy do nich.
- Wiedziałam, że tu będziecie - puściłam oko do Horana, który wcinał gofra z bitą śmietaną.
- Oj tam, oj tam - powiedział jedząc słodkości.
- Lepiej chodźmy do domu, już długo spacerujemy. Nogi mi odpadają - stwierdził Zayn.
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami i pokierowaliśmy się w stronę wyjścia.

~*~

- Pogoda sprzyja, każdy szczęśliwy, imprezy brakuje. Może byśmy zorganizowały? - zaproponowała Claudia, gdy weszłyśmy do naszego domu.
Położyłam torbę na stole i podeszłam do lodówki. Nalałam sobie soku pomarańczowego i zajęłam miejsce na blacie.
- No nie wiem - upiłam łyk soku.
- Weź, będzie fajnie. Zrobimy ją na dworze.. pod altanką! Jest w piwnicy.
Na samo słowo 'piwnica' zrobiło mi się dziwnie ciepło. Poza tym, to nie był taki zły pomysł. Dawno nie urządzałyśmy sobie żadnych domówek.
- Ok. Pod altanką. Fajnie - podsumowałam i dopiłam napój do końca.
Wzięłam torbę ze stołu i pokierowałam się do pokoju.
- Obgadamy to przy kolacji. Ale najpierw ją zrób - krzyknęłam będąc już na schodach.
- No pewnie, że zrobię. Dla ciebie wszystko! - krzyknęła za mną z ironią.
Wypakowałam zawartość torby. Telefon położyłam na szafce nocnej, a ubrania wrzuciłam do prania. Oprócz spodni, przy których muszę przyszyć guzik. Spojrzałam na godzinę. Było wcześnie, 20.42, ale postanowiłam się umyć. Wskoczyłam pod prysznic, umyłam włosy i przebrałam się w świeże ciuchy. Podczas suszenia włosów, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam. To była Claudia.
Dziewczyna położyła się na łóżku i w spokoju poczekała aż skończę moją czynność.
- Wybierasz się gdzieś jeszcze? - spytała - bo mam dla ciebie kanapki. I miałyśmy pogadać.
- Zjem je, nie bój się - zwróciłam się w stronę przyjaciółki - tak. W zasadzie to chcę gdzieś jeszcze iść. Może naszą rozmowę przełożymy na jutro.
- Weźmiesz mnie ze sobą?
- Sorry, dziś nie - związałam wilgotne jeszcze włosy w koka.
- No ok. To chodź na kanapki, są z serem. I herbatę zrobiłam - zachęciła mnie przyjaciółka.
Zeszłyśmy razem na dół i od razu zabrałyśmy się za jedzenie. Kiedy na zegarku zobaczyłam godzinę 21.30 wypiłam ostatnie krople herbaty i popędziłam do drzwi.
- Jej, ale ci się śpieszy - rzuciła Claudia, wystając zza ściany.
- Jak widzisz - posłałam jej miły uśmiech - nie czekaj na mnie.
Założyłam trampki, baseballówkę i wyszłam. Po moich nogach, chociaż miałam jeansowe spodenki nad kolana, przeleciał chłodny powiew wiatru.
Spacerując chodnikami w centrum Londynu, zrobiłam parę fotek autobusów i Big Bena. Tak dla siebie - telefonem, żeby mieć co ustawić na tapetę w fonie. Tak mi się śpieszyło, bo im wcześniej wieczorem robisz zdjęcie tym lepiej. Nie za jasno, nie za ciemno. Idealnie. Po paru minutach spaceru, oparłam się o budkę telefoniczną i rozejrzałam wokół siebie.  Niedaleko stała grupka kobiet, a parę metrów od nich, zapatrzony w panoramę Londynu był znajomy mi chłopak. Podeszłam do niego od tyłu i stanęłam bardzo blisko. Rozpoznałam te perfumy.
- Zayn? A co ty tu robisz? - spytałam cicho, żeby się nie wystraszył.
- O cześć - przywitał się - a tak sobie patrzę.. - złapał mnie za rękę i wrócił do podziwiania widoków.
- Myślałam, że tylko ja o tej porze wychodzę na nocne spacery - zaśmiałam się sama do siebie.
- To teraz będziemy już chodzić razem - objął mnie ramieniem.
Popatrzyliśmy jeszcze trochę na otaczające nas miasto.
- Chodź do mnie - zaproponował.
- Teraz?
- Tak, na chwilę.
Postanowiłam pójść z Zayn'em. Claudia pewnie już sobie spała, lub oglądała filmy, więc dlaczego ja miałabym nie skorzystać z okazji. Kiedy byliśmy niedaleko domu chłopaków coś sobie przypomniałam.
- Zayn, pamiętasz jak się poznaliśmy? - zaśmiałam się - obiecywałeś mi wycieczkę po domu One Direction. Mam bilet dla V.I.P.'ów - pokazałam legitymację.
Brunet dokładnie ją obejrzał.
- Dane się zgadzają. Zobaczmy resztę - oddał mi papier i wciągnął do domu.
Było cicho, a światła były zgaszone. Jakby coś w niego trafiło, pozytywnego oczywiście, przyparł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Poniosło mnie tak samo, czułam, że pragnę go coraz bardziej. Zdjęliśmy z siebie bluzy i cały czas się całując i ocierając o ścianę powędrowaliśmy na kanapę. Gdy zaczynało robić się gorąco, ktoś zapalił światło. Szybko od siebie odskoczyliśmy. W przejściu do pokoju gościnnego stała trójka chłopaków.
- Chyba przeszkodziliśmy - Harry zabawnie zakrył oczy koszulką.
Louis w odróżnieniu od Stylesa zabawił się w tatę.
- Ładnie to tak? Zobacz, która jest godzina synku - wskazał na duży zegar stojący obok kanapy - przepraszam panienko, ale muszę Cię wyprosić. Zayn musi się wyspać, nie ma teraz czasu na kobiety. Zabierasz teraz parę minut z jego beznadziejnego życia.
- Dzięki stary - burknął Malik i z humorem przyglądał się sytuacji.
Marchewkowaty podszedł do mnie i zaczął prowadzić do drzwi. Chwilę potem do pokoju wpadł Liam. Podbiegł do Lou, odczepił go ode mnie i złapał go pod ramię.
- Przepraszam was, pilnowałem go, ale się wymknął. Trochę wypił - powiedział już trochę ciszej.
- Spoko - odparłam - ale ja i tak już idę - puściłam oko do Zayn'a - pa wszystkim!
Nawet szybko doszłam do domu. Po cichu zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Umyłam się, przebrałam w piżamę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

________________________________________________
Hmm.. taki jakiś. JEST DYCHA! I mam parę spraw. Po pierwsze zmieniłam wygląd bloga. Wszystko jest teraz na dole, jest mi wygodniej ;P Po drugie dziękuję za tyle komentarzy pod wcześniejszym postem i tyle wyświetleń bloga. Na prawdę, uwielbiam was ^^ Nawet udało mi się kiedyś złapać taka fajną liczbę:
Hehe XDD Oczywiście jest już was więcej ;) Po trzecie, dodałam nowych bohaterów. Są tylko opisy, bo pomyślałam, że lepiej jest sobie samemu wyobrazić postaci i miejsca, niż mieć wszystko podane na zdjęciach. Po czwarte, zaczęliście się dodawać do obserwowanych, good.  I takie coś co pewnie chciałaby powiedzieć każda normalna Directionerka do innych : nie dodawajcie chłopców na strony typu besty, kwejk itp. to zwiększa im liczbę antyfanów, a tego nie chcemy. NN = 9 komów. To dziś było trochę dłużej ;) xx

@Patii_xoxo



wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 9.

W nocy przewracałam się z boku na bok. Z najlepszej rzeczy jaka mogła mi się przytrafić zrobiło się niezłe zamieszanie. Nie zważając na okoliczności wiem, że naprawdę kogoś potrzebuję, bo sprawy nie idą za dobrze. Chciałabym wtulić się w tors Zayn'a i zatopić swoje usta w ustach Niall'a, ale to niemożliwe. W godzinę mój świat wywrócił się do góry nogami, więc zamknęłam oczy i odpłynęłam do świata idealnego.

~*~

" It feels like we been living in fast-foward
Another moment passing by
The party's ending but's it's now or never
Nobody's going home tonight.
Katy Perry's on replay,
She's on.. "

O 7.56 zbudził mnie telefon od Claudii. Zaspana odebrałam.
- Co chcesz.. - wymamrotałam z zamkniętymi oczami.
Przyjaciółka cicho westchnęła.
- Myślałam, że już nie śpisz.
- Ja nie śpię o 8 godzinie?
- No tak, głupie.. chciałam ci powiedzieć, że jestem u chłopaków.
Obudziła mnie tylko dlatego, żeby powiedzieć mi, że jest u chłopców. Nie, ja ją zabiję. No bo gdzie miałaby przesiadywać tak wcześnie rano..
- Wiem - oznajmiłam - coś jeszcze?
- Tak. Bądź u nas zaraz. Robimy babeczkiii ! - powiedziała i się rozłączyła.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale zebrałam siły i zwlekłam się z łóżka. Otworzyłam na oścież drzwi balkonowe i poszłam się umyć. Później tylko przeczesałam włosy, związałam je w wysokiego koka (dziś kosmyki przypięłam wsuwkami, nie miałam ochoty mieć "artystycznego nieładu") i poszłam się ubrać. Włożyłam jasne jeansy i bluzę <taką> , ponieważ w Londynie wcześnie rano, nawet w lato jest jeszcze zimno, a ja postanowiłam się przejść. Kierowcy autobusów przeze mnie zbankrutują. Zamknęłam balkon. Ogarnięta zeszłam na dół do kuchni i włączyłam radio. Wywijając dupą w rytm muzyki nalałam mleka do płatków i zabrałam się za jedzenie.
- Somebody that I used to know..! - krzyknęłam słowa refrenu Gotye, wypluwając przy tym połowę płatków - jestem obrzydliwa - dodałam sama do siebie. Tak, mam wysoką samoocenę..
Po śniadaniu wstawiłam miskę do zlewu i wyłączyłam radio. Założyłam zwykłe, czarne trampki i wyszłam. Na dworze panował lekki przymrozek, a na trawie przy chodniku było widać i czuć rosę, więc schowałam brodę w bluzę i dłonie w rękawy. Mieszkałyśmy z Claudią na przedmieściach, co znaczyło, że przed naszym domem często bawiły się jakieś dzieci. Teraz też tak było.
- Cześć Vicky! - krzyknęła mała dziewczynka. Nazywała się Kat Anderson.
Mieszkała niedaleko. Była słodka. Miała króciutkie blond włosy i duże niebieskie oczy. Na jej bladej twarzy odznaczały się różowe policzki i czerwony od kataru nosek. Odmachałam jej, a ona podbiegła do mnie ze swoją koleżanką i dwoma równie ślicznymi chłopcami.
- Co robicie tak wcześnie na dworze? - spytałam i przykucnęłam przy małej Kat.
Do 1D i Claud zbytnio mi się nie śpieszyło.
- Nudzi nam się w domu - odpowiedziała i pociągnęła nosem.
- Jest zimno.
Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę i podałam małej. Podziękowała. Zaraz dostałam sms'a. Spojrzałam na wyświetlacz. ZAYN: "Kiedy przyjdziesz? Tęsknię xx " Przeczytałam i złapałam blondynkę za rękę.
- Jakie ty masz zimne rączki - posłałam jej ciepły uśmiech - niestety nie mogę nic z tym zrobić. Muszę lecieć, a wy chłopcy zaopiekujcie się Kat - powiedziałam i puściłam oko do małych. Zawstydzili się i zachichotali jak to dzieci.

- Jesteeeem! - krzyknęłam i zdjęłam buty.
Usłyszałam kilka odpowiedzi i weszłam do salonu. Na kanapie siedział brązowooki i oglądał jakiś mecz. Powiedziałam bezgłośnie "poczekaj" i poszłam ponownie przywitać się z innymi.
- No cześć! - Nialler od razu do mnie podbiegł i mocno przytulił.
- Cześć, cześć - uśmiechnęłam się - czekajcie, muszę do ubikacji - skłamałam.
Normalnie podwójne życie..
Zayn najpierw na mnie nie spojrzał. Myślałam, że go wkurzyłam czy coś. Zaraz jednak zmiękł i rzucił się na mnie tak, że leżałam na kanapie, a on siedział na mnie okrakiem.
- Nie masz prawa przebywać w tym domu, jesteś za seksowna - powiedział i przygryzł dolną wargę.
Zaśmiałam się i zaraz wychyliłam głowę, żeby zobaczyć czy nikt na nas nie patrzy. Na szczęście byli zajęci pieczeniem smakołyków. Ale ostrożności nigdy za wiele. Przecież byliśmy tylko za ścianą. I to niepełną. Zayn najwyraźniej tego nie rozumiał. Pochylił się nade mną i musnął moje usta. Zamknęłam oczy.
- Kochanie.. - mruknęłam - nie teraz..
Zayn nie przestawał. Spojrzał na mnie zadziornie i mocno pociągnął mnie za rękę do ściany.
- Pobawimy się w ninja - wyszeptał.
Zrobiłam minę typu "WTF?!", lecz zaraz sama pobiegłam za Malikiem. Wychyliliśmy głowy za futrynę drzwi, żeby zobaczyć czy nikt nas nie widzi i przeskoczyliśmy na drugą stronę niczym Niall. Po truchciku na korytarzu stanęłam przed TYMI drzwiami.
- Piwnica? - spytałam.
- A mamy wrócić na kanapę? - odpowiedział pytaniem i zaczął ponownie mnie całować.
Nie odrywając się od siebie zeszliśmy na dół, mało się nie zabijając o swoje własne nogi. Od razu zostałam rzucona na łóżko (wcześniej go tam nie było.. NO TAK, TO ZAYN. A gdzie stół?). Chłopak nie zapalił światła, więc na początku trudno było mu ściągnąć moją bluzę i top. Ściągnięcie jego T-shirtu zajęło mi chwilę. W trakcie kiedy wymienialiśmy się śliną cały czas dotykałam jego mięśni. No sam seeeeeeeks. W pewnym momencie Zayn dał mi wielkiego buziaka w policzek i zaczął rozpinać moje spodnie. Trochę się z nimi naszarpał, tym samym sprawiając, że mój guzik został urwany, a spodnie po prostu zostały ze mnie zdarte. Zaraz zdjął też swoje. Zostaliśmy w samej bieliźnie. Odpiął mój stanik i zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Ponieważ nic nie widziałam, czułam jak rękoma sunie w dół. Trochę się skrępowałam. To mój pierwszy raz z nim.. Kiedy byliśmy nadzy, Zayn maksymalnie się do mnie przybliżył. Czułam przyjemne ciepło jego ciała. Złożył na moim ciele kilka pocałunków. Następnie wtuliłam się w jego tors i chwilę potem Zayn złapał mnie mocno za biodra.
- Pewnie o tym wiesz, ale cię kocham - powiedział.
Wszedł we mnie szybko, po czym z moich ust wydobyło się parę jęków. Dało mu to satysfakcję do dalszego działania.

~*~

- Wow. Po prostu.. - powiedziałam do Zayn'a.
Pocałował mnie w czoło i wziął mnie na kolana.
- Myślałaś już o nas? - zapytał.
- Ja cały czas o nas myślę - odpowiedziałam i złapałam go za rękę.
- Chodzi mi.. o Niall'a. Kiedy mu powiesz? - odgarnął moje potargane włosy za ucho.
Posmutniałam. Nie chciałam żeby do tego doszło, ale naturalnie, że muszę mu powiedzieć. Teraz kiedy przespałam się z Zayn'em - jego najlepszym przyjacielem, będąc jeszcze z nim i z Niall'em równocześnie w związku to już w ogóle. To mnie nie ominie. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i złapałam brązowookiego za rękę. Musiałam to z siebie wyrzucić, póki mogłam. Na korytarzu spotkałam Horana. Mocno się zdziwił widząc mnie i Malika wychodzącego z piwnicy po trzech godzinach. Nikogo w pobliżu nas nie było więc stanęłam przed blondynem i poważnie na niego spojrzałam.
- Niall! Przepraszam! To wszytko zaszło za daleko! - zaszkliły mi się oczy - spałam z Zayn'em! Kocham go! - wykrzyczałam i uciekłam.

________________________________________________
Uhh.. mamy 9 ;) nwm chyba schrzaniłam. ale co tam, myślę, że się spodoba. piszcie opinie i dodawajcie się do obserwujących ( prawa strona ;) ) nn = 8.
PS tak wgl dziekuję, że ktoś to czyta! każdy komentarz jest dla mnie dużą motywacją xx

@Patii_xoxo

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 8.

- A co ty tu robisz? - zapytałam lekko zakłopotana.
- Wróciłem do ciebie, tęskniłem - odpowiedział i rozpostarł ramiona.
Jego bluzka z napisem "HUG ME" mówiła sama za siebie.
Spojrzał wrogo na Malika i lekko przyciągnął mnie ku sobie. Złapałam go za rękę i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Była mniej wyrzeźbiona niż Zayn'a, co nie znaczy, że była gorsza. Był jednak ten niedosyt. Ale ja już o to zadbam. Przecież trzeba jakoś uczcić to, że przyjechał..
Ominęłam 'wielkie przywitanie' Niall'a. Nie zamierzałam robić z tego, że mój chłopak wrócił, jakiejś wielkiej afery.
- Też tęskniłam - wyszeptałam pod nosem - ale gdzie jest reszta? - oderwałam się od niego i zaczęłam rozglądać się po salonie.
Wszystko było tak jak przedtem, tyle, że puste opakowania, butelki itp. już leżały w koszu. No tak, w końcu zniknęłam z Zayn'em na zaledwie 20 minut. Wszystkich jakoś dziwnie wywiało. Widząc, że nikt mi nic nie powie pokierowałam się w stronę schodów na piętro i odwróciłam na pięcie do chłopaków, którzy nawet na krok nie ruszyli się ze swojego miejsca. Przez kilka sekund popatrzyłam na nich pytająco, na co oczywiście też nic nie odpowiedzieli. Obydwoje tylko podali sobie ręce i pokierowali na kanapę. Widocznie już wszystko jest OK. Postanowiłam nie szukać reszty, bo po co. Claudia pewnie buszuje gdzieś z Liam'em, a Larry zajmuje się sobą. Chyba sami przyjdą , co nie. Pokierowałam się w stronę kuchni i nalałam sobie coli. Poobserwowałam trochę chłopców po czym sama do nich dołączyłam. Usiadłam pomiędzy Niall'em, a Zayn'em. Wtuliłam się w mojego chłopaka i zaczęłam skakać po kanałach telewizyjnych. Po pewnym czasie obczaiłam kilkaset kanałów.
- O, zostaw to, zostaw! - krzyknął Zayn.
- "Zabić Irlandczyka" ? Jeszcze czego - zaśmiał się Niall.
- Ja coś wybiorę - powiedziałam i rozłożyłam się wygodnie na kanapie tak, że głowę miałam na kolanach Horana a nogi na Zayn'ie.
Brązowooki spojrzał na mnie słodko. Odpowiedziałam mu tym samym i odruchowo spojrzałam na zegarek.
Jak ten czas szybko leci!
- Cholera. Byłam umówiona z Claud na 19.00 w domu - oznajmiłam i zwlekłam się z chłopaków.
Z ich min odczytałam, że nie byli zadowoleni, ale to w końcu dzień jej urodzin.
Ubrałam moją niebieska kurteczkę, buty i pożegnałam się z nimi.

Po 21.00 po wieczornej toalecie przebrałam się w piżamkę i zrobiłam sobie kakao. Wcześniej spędziłam czas z Claudią oglądając filmy, więc teraz powiedziałam jej, że chcę iść wcześniej spać, chociaż wcale tak nie było. Wzięłam mój czarno biały kubek i wyszłam na balkon. Postawiłam go na parapecie i oparłam się o barierkę, wypatrując badawczo tego, co wieczorem dzieje się w Londynie. Ostatnio miałam na to bardzo mało czasu. Jedni ludzie na ostatnią chwilę próbowali złapać jakiś autobus, drudzy spokojnie spacerowali i podziwiali wszystko co ich otacza, a jeszcze inni robili to samo co ja. Mianowicie nie mogli oderwać wzroku od pięknego zachodu słońca, który widniał tuż za wielkim London Eye i Parlamentem. Co chwila przez szklane szyby kapsuł w diabelskim młynie przemykały promienie słońca. Przy tym Big Ben na granatowo-pomarańczowym niebie w tle był tylko dodatkiem. Możecie sobie tylko wyobrazić jak było pięknie. Kocham to. Kocham to miasto i wszystkie wspomnienia z nim związane są niezapomniane. Wzięłam łyk kakao i znów oparłam się o metalowe zabezpieczenie z kubkiem w rękach. Chłodny, wakacyjny powiew wiatru co jakiś czas unosił moje pojedyncze kosmyki włosów. Dopiłam kakao do końca i wróciłam do pokoju, nie zamykając drzwi balkonowych. Otworzyłam szafę i wydobyłam z jej dna  małe, granatowe pudełko. Zastanowiłam się chwilę nad tym co robię, dlaczego nie chcę zostawić w spokoju swoich myśli i trochę się ustabilizować, jednak zaraz usiadłam z nim na łóżku i po chwili na śnieżnobiałej pościeli zaczęła powstawać coraz to większa sterta zdjęć z kartonu. Byłam na nich ja z chłopakami. Niektóre bardzo mi się podobały, więc zawiesiłam je na ścianie. Na środku byłam ja z całym One Direction i Claudią, a jedną tą fotografie otaczały zdjęcia moje z chłopcami osobno. Fajnie to wyglądało. Poczułam się śpiąca, więc wyszłam znów zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Spojrzałam w dół i dostrzegłam wysokiego chłopaka.
- Zayn..um..co cię do mnie sprowadza? - zapytałam nawet nie wiedząc czy chłopak, który stoi pod moim balkonem to ten, o którym myślę.
Podniósł głowę i już wszystko było wiadome.
- Muszę z tobą pogadać - powiedział i zaczął wpinać się po obok rosnącym drzewie, jakby to, że właśnie udaje małpę było normalne.
Zrobił to szybko i sprawnie. Zanim się obejrzałam stał już obok mnie.
- Co chcesz ode mnie o tej godzinie? - powtórzyłam.
- Wiesz jak to jest spać ze złamanym sercem?
Milczałam. Wyminął mnie powoli i usiadł na małym stoliku. Znów spojrzał na mnie wzrokiem, którego tak nie lubię. Zawsze wyczytywałam z niego smutek, ale to nie to. Teraz chodziło mu zapewne o coś innego.
- Przychodzę po szansę.. pozwól mi pokazać co czuję od pierwszego dnia kiedy cię zobaczyłem - zaczął - kiedy leżeliśmy przy ognisku i rozmawialiśmy, nasz pocałunek, moje dzisiejsze słowa w piwnicy. To wszystko było szczere i gdybyś mogła zajrzeć w głąb mnie to.. zrozumiałabyś, że to co teraz mówię jest zupełnie na poważnie. I nie chcę niszczyć twojego związku. Wiem, że teraz w pewnym sensie to robię, ale to jest silniejsze ode mnie. Kocham cię - wstał i niepewnie pokierował się w moją stronę.
Byłam zszokowana. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Zayn przyśpieszył krok i ujął moją twarz w obie dłonie.
- Jesteś warta ryzyka - wyszeptał i lekko, ale namiętnie pocałował moje usta.
Skosztowałam idealnej miłości. Przez chwilę panowała idealna cisza, która decydowała o naszym dalszym losie.  Ja właśnie zdradziłam Niall'a. Dałam się ponieść emocjom. Nie potrzeba mi więcej problemów. Moja miłość do Zayn'a jest największym problemem. Teraz będę musiała słuchać serca, bo jak widać mój rozum jest na skraju załamania. Odkleiłam się od Malika i spojrzałam mu prosto w oczy.  Światła uliczne oświetlały lewą połówkę jego twarzy. Rozpłakałam się. Byłam uzależniona od jego sposobu patrzenia i głaskania mojego policzka.
- Zayn! Kocham cię! - krzyknęłam przez łzy.
- To dlaczego płaczesz?
- Nie wytrzymamy tej miłości! Masz bardzo dużo czasu, żeby to przemyśleć - powiedziałam i wskazałam palcem na drzwi.
Znowu mnie pocałował, tak jakby ten pocałunek miał być naszym ostatnim. Z bólem patrzyłam jak wychodzi, chociaż dobrze wiedziałam, że jutro też jest dzień i znów się spotkamy. Na pewno się spotkamy, bo będę musiała jakoś wyspowiadać się Niall'owi. Muszę, inaczej zjadło by mnie sumienie. Co ja w ogóle jutro mu powiem? Sama już do końca nie wiem.. ja chyba kocham dwóch. Czuję jak nisko upadłam. Niżej tego, co Bóg nazwał dnem..

____________________________________________
Czuję jak zmienił się mój styl pisania, ale nie wiem dlaczego O_o może to i lepiej. Ok mamy tą ósemkę. Kiedyś jedna dziewczyna napisała mi, że woli Victorię z Zaynem. Przypomniało mi się to, no i JEST. A jak to dalej będzie to zobaczycie sami ;d Nowy rozdział = 8 komentarzy xx
HAHA MIESZAAAAM XD

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 7.

*Z perspektywy Victorii*
Obudziłam się w salonie na kanapie. Tykanie dużego zegara ściennego, niegdyś ciche i niezauważalne teraz denerwowało mnie równie mocno jak wszystko dookoła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Naczynia były pozmywane, zakupy zrobione i mieszkanie już wietrzyło się przez drzwi balkonowe. Ciepły powiew powietrza roztrzepał moje włosy doszczętnie i już zabierał się za podwiewanie koszuli od piżamy. To parę powodów, dlaczego uwielbiam letnie poranki. Do miłej atmosfery brakowało mi tylko mojej przyjaciółki. Lek na zanik pamięci też by się przydał. Przewróciłam się na bok, czułam wyrzuty sumienia. Tak, moje głupie i zbyt duże wyrzuty sumienia. Jeśli się ze mną pokłócisz, wiedz, że zaraz mi przejdzie.
Może to ja go źle potraktowałam? Przecież mógł mieć jakiś ważny powód żeby tam wyjechać. Ale jeśli byłby to na prawdę ważny powód, to powiedziałby mi a nie Claudii. A co do tego, to dlaczego jej powiedział? A jeśli coś ich łączy, a ja byłam cały czas oszukiwana? Przecież ona po moim wyjściu, mogła zostać u nich nawet na noc. Pytań było mnóstwo, a odpowiedzi zero. To już chyba czas, by nabrać dystansu do wszystkiego. Tak dziś zrobię. To niech ON przyjdzie się tłumaczyć, a nie ja. To przecież ON mnie zranił i jak na razie ON nic sobie z tego nie robi, więc.. ja poczekam, a jak będzie - czas pokarze..
Po tych wszystkich przemyśleniach, nabrałam trochę wiary w siebie. Wstałam z łóżka i pokierowałam się do kuchni. Salon z nią sąsiadował, co był dla mnie dobre - droga od kanapy do lodówki nie była długa. Wstawiłam wodę na kawę i włączyłam telewizor na jakiejś stacji muzycznej. Leciała fajna piosenka więc dałam głośniej i pobiegłam do pokoju się ogarnąć. Było tam w miarę czysto, widać, że nie było mnie od jakiegoś czasu. Po porannej toalecie, związałam włosy w niedbałego koka i założyłam bandamkę, żeby niesforne kosmyki nie leciały mi do oczu. Jak na mnie z rana - wyglądałam całkiem nieźle. Otworzyłam szafę i jak zwykle zaczęła się moja modlitwa pt. " W co się dzisiaj ubrać? " Wyciągnęłam standardowo luźny podkoszulek i jakieś czarne, cienkie leginsy. Górę założyłam, dołu już nie. Zaczęła lecieć piosenka "One Thing", więc wzięłam spodnie w rękę, zbiegłam na dół i szybko ściszyłam. Zaraz usłyszałam za sobą dźwięk wyłączanego ekspresu. Założyłam leginsy.
- Niall wyjechał - wyszeptała Claud niepewnie podając mi kawę.
- Jak to.. wyjechał.. już? - zapytałam drżącym głosem
Przyjaciółka pokiwała głową. Zatopiłam usta w gorącej kawie a po mojej twarzy zaraz zaczęły lecieć łzy. 1% wody, 99% uczuć. Wyjechał.. tak jak mówił. Bez żadnej wiadomości. Olałam to, co dziś sobie obiecywałam. M.in. być twardą.
- Mógł chociaż uprzedzić.. - powiedziałam ocierając twarz.
- Przecież Ci napisał.
Przyniosłam telefon z kanapy i odczytałam sm'sy przy Claudii. Zwróciłam uwagę tylko na "Przepraszam za wszystko" bo wiadomości było 43.  I tak się nic nie zmieniło. To tylko głupi sms.
- A tobie co powiedział? Że niedługo wróci, do Ciebie, będziecie razem, bez względu na wszystko? - rzuciłam ironicznie.
- Vicky, czy ty zgłupiałaś? - też zaczęła płakać.
Teraz obie płakałyśmy. Ja z tęsknoty za chłopakiem, a ona? Przeze mnie.. ? Kiedy łzy zaczęły moczyć jej tlenione blond włosy nie wytrzymałam. Podeszłam do niej i mocną ją przytuliłam.
- Przepraszam - powiedziałam.

Po skończonym śniadaniu nie miałyśmy co robić. Lucas już nie jest naszym przyjacielem (bywa..) a Oscar wyjechał za granicę na stałe. Straciłyśmy dwóch najlepszych przyjaciół. Smutne, bo te wszystkie problemy zaczęły się, tuż przed urodzinami Claudii. Tak, dziś - 16 czerwca Claudia Brown kończy 17 lat. Chłopaków niestety na urodzinach (jeśli w ogóle jakoś je zorganizujemy) nie będzie, ale mamy jeszcze Liam'a, Harrego, Lou i  Zayn'a. Nie One Direction. Bo co to za 1D bez jednego członka zespołu?
Cały czas myślałam o Niall'u. Na prawdę go kochałam.
- Słyszysz co do ciebie mówię? - z zamyśleń wyrwała mnie Claud.
- Tak..
Przyjaciółka wywróciła oczami.
- Mówię, że powinnaś się z nim pogodzić, skontaktować czy coś.
- Wybieram "coś". Claudia, rozumiesz, że przez telefon to nic nie da? - oznajmiłam.
- To może już czas, żeby pogadać z nim na serio?
- A jak niby mam to zrobić?
Nastała chwila ciszy. Chyba ją zgasiłam. Ale szczerze, to powinnam pomyśleć nad załagodzeniem sprawy. Chociażby dla niej. Żeby jej nie stresować, taki skromny prezent urodzinowy.
Było bardzo nudno, więc wpadłam na pomysł.
- Idziemy do chłopaków? - zapytałam.
- Możemy.
Claudia skoczyła jeszcze na górę żeby się przebrać. Ja postanowiłam zostać w tym co jestem, w końcu "szłam tylko do chłopców".
Po chwili zobaczyłam jak bóstwo dumnie kroczy po schodach. Szybko poszło. Ma dziewczyna wprawę. W tym < ubranie > wyglądała super dziewczęco.
- Ta 17-nastka naprawdę dobrze ci robi. Ty w takich ciuchach? - rzuciłam dla żartów.
Przyjaciółka zaśmiała się pobłażliwie.
- Nie 17-nastka, tylko IMPREZA URODZINOWA NA SPONTANIE!  Ja pójdę do chłopaków, a ty masz zrobić z siebie ósmy cud świata i do nas dołączyć, zrozumiano? - powiedziała i wyszła.
Postawiła mnie przed faktem dokonanym, więc zrobiłam to co chciała. Ubrałam się w < ubranie > , pociągnęłam rzęsy tuszem, usta bezzapachową pomadką i wyszłam.

" Niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie.. " 
- No więc, znieśmy toast za naszą Claudię! - krzyknął Liam podnosząc w górę kieliszek z szampanem.
Wypiliśmy alkohol i nasza solenizantka zabrała się do oglądania prezentów. Ode mnie dostała wieeeeelkiego misia ( nie mówiłam nikomu o nim. SUPRAJS!), od Liam'a zestaw widelców, od Zayn'a lusterko, od Louis'a maskotkę Marchewkę, od Hazzy biustonosz, a od Niall'a misia, kupon do Nandos i życzenia. Chyba chciał jej wynagrodzić to, że go dziś nie ma.
- Tak, poczuj smak mojej obojętności, chuju! - krzyknęłam.
Przyjaciele patrzyli na mnie jak na debilkę. Czasami nad tym wszystkim nie panuję, ale dlaczego w takiej chwili.
- Już jej chyba odbija, pójdziemy pooddychać - Zayn puścił oko do reszty i pokazał gestem reki żebym wstała.
Zniknęliśmy za ścianą i zatrzymaliśmy się przed brązowymi drzwiami na końcu korytarza.
- Gotowa poznać miejsce, gdzie spędzam najwięcej swojego czasu? - zapytał.
- Kibel?
Jebnął facepalma, ale takie są skutki przyjaźni ze mną. Otworzył drzwi i oboje zeszliśmy do ciemnej piwnicy. Dziwnie brzmi, prawda? Co czasami się w piwnicach dzieje..
Był tam stolik, obok niego dwa fotele i jakieś kwiatki. W rogu stała lampa, którą Malik zapalił od razu po wejściu do pomieszczenia.
- Fajnie tu - powiedziałam i usiadłam w miękkim fotelu.
- Wiem - odpowiedział i przysunął fotel bliżej mnie - chciałem z tobą o czymś pogadać.
- A o czym?
Podniósł głowę i spojrzał mi głęboko w oczy. Zatonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Były piękne. Wprost idealne, ale nie mogłam uwierzyć, że takie coś może przejść mi nawet przez myśl. Co się ze mną stało w tamtej chwili. W ułamku sekundy zwątpiłam we wszystko. Może ja wcale nie kochałam Niall'a?
Zayn położył swoją rękę na moim kolanie i zaczął na nim bezcelowo kręcić kciukiem małe kółeczka. To było magiczne. Zobaczyłam, że wolno zbliża swoją twarz do mojej. Stanęłam przed trudnym wyborem, biłam się sama ze sobą. Kiedy nasz usta dzieliło parę centymetrów, odchyliłam się i złapałam go za szyję. Jego oczy momentalnie zaszkliły się. Spojrzałam ostatni raz z tak bliska na jego usta i zaczęłam:
- Zayn, posłuchaj. Jeśli na prawdę kogoś kochasz, to nie rezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz mnie? Nigdy, chociażby nie wiem co zrobił, gdzie był i kim był. Niestety z planów na przyszłość musisz mnie wykreślić. . Nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie największa miłość. Nic na siłę. Ale musisz wiedzieć, że warto poczekać. Musisz mnie zrozumieć..
Jego głowa bezwładnie opadła na moje ramię. Przytulił mnie mocno. Czułam się, jakbym trzymała w ramionach malutkie dziecko. Próbowałam okazać choć trochę empatii.
- Przepraszam Cię - oderwał się ode mnie - wracajmy na górę.
To co nas najbardziej zdziwiło, to cisza. Zamknęliśmy po cichu drzwi i pokierowaliśmy się w stronę salonu, gdzie wcześniej byli wszyscy.
- NIALL?!

__________________________________________
Ok, strasznie namieszałam, yhh ( dlatego ten rozdział 7, jest już drugim) -,- jestem na siebie zła, ale tak zaczęłam pisac i tak musze skończyć co nie. NIALLER POWRÓCIŁ NA A JAKŻE. XD ok.
Nowy rozdział 7 komentarzy, chociaż wątpię, że ktoś to jeszcze czyta .. o_O

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 6.

Szybkim ruchem zdjął ze mnie podkoszulek i stanik. Wtulił się we mnie i położył głowę na moim ramieniu. Zaciągnęłam się mocno zapachem jego perfum, czując jak przejeżdża opuszkiem palców po całej długości mojego kręgosłupa. Sam też zaraz zdjął koszulkę. Wreszcie odsłonił swój 'kaloryfer'. Nie ważne jaki, ważne, że jego. Od dziś w pełni kocham ten blady brzuszek. Zaczęliśmy wymieniać się śliną. Niall cały czas błądził rękoma po moim ciele, często zatrzymując się na piersiach. Uwielbiałam jego dotyk. Objął mnie i złapał poniżej bioder. Moje spodnie zaczęły powoli zjeżdżać. Oderwałam jego głowę od mojej. Dzieliło nas zaledwie parę milimetrów, ale wystarczająco dużo, by znów zatopić się w błękicie jego oczu. Oświetlały nas tylko świece, ale zobaczyłam wszystko co chciałam. Wręcz idealny moment do uprawiania dzikiego namiętnego seksu. Niall'u Horan'ie gdybyś wiedział jak ja teraz fantazjuje.. Zaraz znów się do mnie przyssał i ściągnęliśmy resztę ubrań. Wszedł we mnie i wreszcie zaczęła się noc na którą tak długo czekałam.

Po paru godzinach jeszcze nie mieliśmy dość. Nie wiem, Niall może za dużo zjadł albo coś bo był taki pobudzony. Widocznie to ten jego Irlandzki power. Oczywiście mi się podobało. Kiedy śliniliśmy się w najlepsze zadzwonił telefon. Aż poderwaliśmy się do góry. Chłodny powiew wiatru przeszedł po moim rozgrzanych ciele. To telefon Niall'a, no pewnie. Spojrzał na mnie pytająco.
- Odbierz - powiedziałam przykrywając się ubraniami.
Cmoknął mnie lekko w policzek na przeprosiny i odebrał.
- Niall? Śpisz?
- Nie kurwa ze Spiderman'em po ścianach łażę.. co chcesz?
" Now I'm climbing the walls.." - pomyślałam i zaśmiałam się głośno.
- Przeszkodziłem w czymś?
- A żebyś wiedział.. 
- A.. Ok, to narka.
Rozłączył się trochę wkurzony.
- Kto to był? - zapytałam.
- Harry.. pewnie nas pilnują. Zabiję go - pokręcił głową - nikt nie będzie przerywał mi jednej z najpiękniejszych nocy mojego życia.
"Jednej z najpiękniejszych" - pomyślałam.
- To było ich więcej? - zapytałam ze smutkiem.
- Pierwszą była ta kiedy cię poznałem.
Widziałam jak się rumieni, to było urocze.
- Oooo - uśmiechnęłam się szeroko.
Już chciał dokończyć to, co nam przerwano ale odsunęłam się i położyłam na brzuchu. Zrobił to samo i mnie objął.
- Dobranoc - wyszeptał i pocałował mnie we włosy.

*Z perspektywy Niall'a. Ranek*

Obudziły mnie mocne promienie. Przeciągnąłem się i pomyślałem o wczorajszej nocy. Trochę się rozmarzyłem. Podniosłem głowę i spojrzałem na Victorię. Jeszcze słodko spała. Słońce oświetlało jej twarz i nagie ciało. Mógłbym patrzeć się na nią całą wieczność. Ściągnąłem z niej trochę poduszek, ponieważ było duszno, a nie dlatego, że chciałem ślinić się znów na jej widok czy coś. Powoli wstałem i zacząłem się ubierać. Nie miałem co robić, więc postanowiłem posprzątać. Przynajmniej szybciej się stamtąd zmyjemy. Po drodze do sterty pustych butelek z napojami zobaczyłem lekko podartą bokserkę Vicky. Trochę mnie wczoraj poniosło, ale chyba mnie nie zabije.
Kiedy butelki były już uprzątnięte, zorientowałem się, że blondynka od dłuższego czasu mnie obserwuje.
- Dobrze, że już wstałaś, nudziło mi się bez Ciebie - puściłem jej oczko i usiadłem obok.
- Nie rozczulaj się za bardzo - powiedziała i posłała mi miły uśmiech.
Odwzajemniłem go. Patrzyliśmy się na siebie przez parę minut przez przerwy. Jest taka piękna. I będę to powtarzał jeszcze nie raz.
- Wczoraj było magicznie .. - powiedziała nieśmiało i usiadła mi okrakiem na kolanach, obejmując obiema rękami moją szyję.
Musnąłem ją lekko w blado-różowe usta. Po chwili trochę się zmieszała.
- To ja się może ubiorę - wstała i pokierowała się w stronę swoich ubrań.
- Dla mnie możesz nawet zostać tak jak teraz - uśmiechnąłem się zadziornie.
- No i chyba zostanę - powiedziała wskazując na podkoszulek - dawaj bluzę.
Rzuciłem mój szmatławiec w jej stronę. Podziękowała i oboje skierowaliśmy się ku wyjściu.
- Tu są schody!? To po co ja wczoraj męczyłam się na tej drabince? - zapytała.
- Żeby było bardziej tajemniczo - zaśmiałem się.
Popukała się w głowę i wyszliśmy z budynku.


- JESTEM! PATRZCIE KOGO JA TU MAM! - wydarłem się wchodząc do domu.
Chłopcy popatrzyli na mnie jak na debila, ale zaraz przyszli się przywitać widząc Vicky. Pokierowaliśmy się do salonu i zajęliśmy miejsce na kanapie. Liam schował do szuflady jakieś papiery i zaraz też się do nas dosiadł.
- No to gadać nam wszystko - wyrwał się Zayn.
- Wybacz Malik - Vicky poklepała go po ramieniu- takie rzeczy zostawimy dla siebie - zachichotała.
Zaraz usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworzę - oznajmiłem.
Po chwili  do domu wpadła rozdrażniona Claudia. Próbowałem ją zatrzymać, ale od progu wymachiwała rękoma we wszystkie strony i szybko wbiegła do pomieszczenia, gdzie wszyscy siedzieli.
- Musimy jej powiedzieć! Jak nie wy, to ja! - krzyknęła bez zastanowienia.
Kiedy dziewczyna zobaczyła blondynkę stanęła.
- Claudia? A co ty tu robisz? - zapytała Victoria nie bardzo wiedząc o co chodzi.
Podrapałem się po głowie i oparłem o ścianę. Chłopaki pośpiesznie wyszli z salonu.
- Dzięki za wsparcie! - krzyknąłem za nimi z ironią - Claud, mogłabyś wyjść?
Spełniła moją prośbę i udała się do pokoju z chłopakami. Wiedziałem, że i tak nas podsłuchują.
- Wyjeżdżam.
- Jak to!? Gdzie, kiedy, na ile?
- Z kumplem do rodzinnego miasta.. najprawdopodobniej jutro. Na miesiąc..
- Co? Dlaczego nic o tym nie wiedziałam? Dlaczego wiedziała o tym moja najlepsza przyjaciółka, a nie ja!? Dlaczego nie ja!? Dopiero zaczęliśmy nasz związek a ty już wyjeżdżasz!?
Odepchnęła mnie i wybiegła z domu z płaczem. Słyszałem tylko trzask zamykanych drzwi. Za chwilę zza rogu wyszła reszta moich przyjaciół. Patrzyli na mnie ze smutkiem. Opadłem bezwładnie na kanapę. Przecież mogłem ją jeszcze dogonić, wytłumaczyć jej wszystko. Zjebałem..

__________________________________________
Okok zawiało nudą, więc skłóciłam ich trochę na końcu XD hahaha :D Piszcie opinie ;)
Chcesz być informowany o nowych rozdziałach? PISZ! :)
Nowy rozdział = 8 komów. x